Komentarze: 1
"to jest permanentny stan tworzenia, permanentny stan tworzenia..."sam nie wiem co sie ze mna dzieje, jestem
taki rozkojarzony, caly czas chodze taki
zakrecony, tysiace mysli, ciagle mysle o
niej... znowu sie jebie... przeze mnie
tym razem tylko ja jestem winny... boshe
co sie ze mna dzieje??? ej bez kitu, w
domu rozpizd, z Ola mi sie ostatnio
jebie, boshe znajomych olalem, qmpli,
kolezanki, kompletnie wczoraj dzwonily do
mnie ze 3 osoby, zeby sie spotkac,
pogadac, pojsc na piwko, itp, a ja
wszystkich splawilem w ten sam sposob...
nie mam ochoty gadac... no a dzisiaj kcialem z nia pogadac... ale nic z tego nie wyszlo.. najpierw pisze mi żebym przyjechal, a potem nie moge z nia pogadac, bo chcialbym pogadac we 4 oczy a nie w 6, a jak jusz justyna poszla do domu to Ona tesz, wiec nie wiem po co mialem przyjechac...chuj z tym ze sie z ojcem wyklucilem ze puzniej wroce bo jade puzno... i tak wroocilem o 19:30 w domu jusz bylem... no ale trudno... no i w piatek sie nie zobacze z nia, ale to rozumiem bo mi Ewa powiedziala w sobote, a ciekawe kiedy bym sie dowiedzial gdyby nie Ewa pozdro Meya... w sobote pewnie tesz bo ja nie wyjde z domu, a ona pewnie woli isc z J. na ta dzialke jak siedziec ze mna u mnie na chacie... w niedziele tesz bo ona na pewno o tym nie pomysli... w poniedzialek moze pod warunkiem ze to ja przyjade...dobra koncze bo ta notka jest bezsensowna..."Czasem są chwile, gdy problem jest w
każdym kroku
W pięści ściskasz frustracje
Bezsilne łzy ci płyną z oczu
Są takie momenty, gdy ufa się już tylko
Bogu
A wszystko czego chce się, to jakiś na
szczęście sposób
Gdy z kolejnych łez atak przychodzi
złości
O ścianę niszczysz pięści,
miotasz się w bezsilności
Wpada się w problem jak w bagno, w wir
nicości
A świat twych zasad prostych już runął
Jak domek z kart
Boże proszę byś problem usunął
Bym lepszy świat zobaczył jutro rano się
budząc
Uspokojenie, pomóż znaleĄć to, co w sercu
drzemie
Co siedzi we mnie, proszę cię o to
Pomóż usunąć mi z duszy kłopot Panie
proszę!
Każdy z nas ma te chwile
Gdy się do ciebie modli Boże
Razem z przyjaciółmi, pomóż
W odwadze przed następnym krokiem pomóż
I daj schronienie jak w rodzinnym domu
I cicho cię proszę chroń przed ścieżką
ciemną
Nawet najtwardsi mają chwile, kiedy
potrzebują klęknąć
Często mam takie chwile jak w najgorszym
horrorze
Myślę Boże, czy jeszcze coś gorszego stać
się może
Może ty mi pomożesz, gdy świat mój nagle
legnie w gruzach
Powiedz, czy mi się uda znaleĄć spokój w
życia trudach?
Wiem, to kolejna próba, których dużo było
w sumie
Chociaż wiem, co robić, jednej rzeczy nie
rozumiem
Czemu w ludzi tłumie jest tyle krzywdy?
Czemu tego tyle?
Przecież życie to miał być przywilej, a
tutaj takie chwile:
Znowu czujesz ostrze na gardle
I wyraĄna przyszłość widziana w krzywym
zwierciadle
Jak statek ma porwane żagle stoi w
miejscu
Ja tak samo
Ale wiem ze mogę wygrać partię z góry
przegraną
Bo gdy obudzę się rano
Będę miał siłę by walczyć
By ruszyć z miejsca
Na pewno to mi wystarczy
Każdy ma chwile, że by to wszystko jebnął
I patrzy w lustro jak łzy mu ciekną
Ale go nie razi światło
To razi świat, co
Upokarza, uczucia zamraża
Takie sytuacje stwarza
Że masz wszystkiego dosyć
Ile można od życia w serce przyjmować
ciosy?
Gdy najlepszy przyjaciel mówi do
ciebie-posyp
Pomożesz mu, to zaśmiecisz swoją duszę
Co dzień się uczę
Fałszywki gdzie się nie ruszę
A trwać muszę
W prawach ulicy, co nie są łatwe
Dzisiaj przyjaciel, jutro jego imię dla
mnie martwe
A dobry chłopak, wczoraj miał matkę, a
dziś jej nie ma
To dla ciebie ** chłopaku się nie łam
Wiem, że jest ciężko, wiem, że ona jest
tylko jedna
I wiem, że każdy ma chwile, że się po
cichy żegna
Ale trzeba je przetrwać
Na środku scena, a nawet w rogu
Czekając na lepsze chwile, powierzając
się Bogu
Boże uchowaj mnie, o tak niewiele cię
dzisiaj proszę
I uwolnij od bagażu, który na plecach
noszę
Z życia dużo już wyniosłem, więc przestań
mnie doświadczać
Nie chcę tak do końca walki z problemami
staczać
Grzechów było wiele, dobrze wiem, nie
jestem święty
Jak każdy napotykam na życiowe zakręty
Miewam czasem chwile, gdy czuję się za
bardzo pewny
I takie w których mój rozdział wydaje się
zamknięty
Egzystencja bez puenty, może mi się to
należy?
Za to, że zbłądziłem i przestałem kiedyś
w ciebie wierzyć
Teraz kilka pacierzy, mam nadzieję, że
wysłuchasz
Liczę na to, bo właśnie strach do mych
drzwi puka
To normalna skrucha, gdy ma się chwile
słabości
Pamiętasz jak dążyłem kiedyś do
doskonałości?
Pewny swojej mądrości, nie widzący swoich
wad
Teraz na usługach tego, który stworzył
świat"