Archiwum 31 maja 2004


maj 31 2004 ;(
Komentarze: 1

"to jest permanentny stan tworzenia, permanentny stan tworzenia..."sam nie wiem co sie ze mna dzieje, jestem

taki rozkojarzony, caly czas chodze taki

zakrecony, tysiace mysli, ciagle mysle o

niej... znowu sie jebie... przeze mnie

tym razem tylko ja jestem winny... boshe

co sie ze mna dzieje??? ej bez kitu, w

domu rozpizd, z Ola mi sie ostatnio

jebie, boshe znajomych olalem, qmpli,

kolezanki, kompletnie wczoraj dzwonily do

mnie ze 3 osoby, zeby sie spotkac,

pogadac, pojsc na piwko, itp, a ja

wszystkich splawilem w ten sam sposob...

nie mam ochoty gadac... no a dzisiaj kcialem z nia pogadac... ale nic z tego nie wyszlo.. najpierw pisze mi żebym przyjechal, a potem nie moge z nia pogadac, bo chcialbym pogadac we 4 oczy a nie w 6, a jak jusz justyna poszla do domu to Ona tesz, wiec nie wiem po co mialem przyjechac...chuj z tym ze sie z ojcem wyklucilem ze puzniej wroce bo jade puzno... i tak wroocilem o 19:30 w domu jusz bylem... no ale trudno... no i w piatek sie nie zobacze z nia, ale to rozumiem bo mi Ewa powiedziala w sobote, a ciekawe kiedy bym sie dowiedzial gdyby nie Ewa pozdro Meya... w sobote pewnie tesz bo ja nie wyjde z domu, a ona pewnie woli isc z J. na ta dzialke jak siedziec ze mna u mnie na chacie... w niedziele tesz bo ona na pewno o tym nie pomysli... w poniedzialek moze pod warunkiem ze to ja przyjade...dobra koncze bo ta notka jest bezsensowna..."Czasem są chwile, gdy problem jest w

każdym kroku
W pięści ściskasz frustracje
Bezsilne łzy ci płyną z oczu
Są takie momenty, gdy ufa się już tylko

Bogu
A wszystko czego chce się, to jakiś na

szczęście sposób
Gdy z kolejnych łez atak przychodzi

złości
O ścianę niszczysz pięści,
miotasz się w bezsilności
Wpada się w problem jak w bagno, w wir

nicości
A świat twych zasad prostych już runął
Jak domek z kart
Boże proszę byś problem usunął
Bym lepszy świat zobaczył jutro rano się

budząc
Uspokojenie, pomóż znaleĄć to, co w sercu

drzemie
Co siedzi we mnie, proszę cię o to
Pomóż usunąć mi z duszy kłopot Panie

proszę!
Każdy z nas ma te chwile
Gdy się do ciebie modli Boże
Razem z przyjaciółmi, pomóż
W odwadze przed następnym krokiem pomóż
I daj schronienie jak w rodzinnym domu
I cicho cię proszę chroń przed ścieżką

ciemną
Nawet najtwardsi mają chwile, kiedy

potrzebują klęknąć
Często mam takie chwile jak w najgorszym

horrorze
Myślę Boże, czy jeszcze coś gorszego stać

się może
Może ty mi pomożesz, gdy świat mój nagle

legnie w gruzach
Powiedz, czy mi się uda znaleĄć spokój w

życia trudach?
Wiem, to kolejna próba, których dużo było

w sumie
Chociaż wiem, co robić, jednej rzeczy nie

rozumiem
Czemu w ludzi tłumie jest tyle krzywdy?
Czemu tego tyle?
Przecież życie to miał być przywilej, a

tutaj takie chwile:
Znowu czujesz ostrze na gardle
I wyraĄna przyszłość widziana w krzywym

zwierciadle
Jak statek ma porwane żagle stoi w

miejscu
Ja tak samo
Ale wiem ze mogę wygrać partię z góry

przegraną
Bo gdy obudzę się rano
Będę miał siłę by walczyć
By ruszyć z miejsca
Na pewno to mi wystarczy
Każdy ma chwile, że by to wszystko jebnął
I patrzy w lustro jak łzy mu ciekną
Ale go nie razi światło
To razi świat, co
Upokarza, uczucia zamraża
Takie sytuacje stwarza
Że masz wszystkiego dosyć
Ile można od życia w serce przyjmować

ciosy?
Gdy najlepszy przyjaciel mówi do

ciebie-posyp
Pomożesz mu, to zaśmiecisz swoją duszę
Co dzień się uczę
Fałszywki gdzie się nie ruszę
A trwać muszę
W prawach ulicy, co nie są łatwe
Dzisiaj przyjaciel, jutro jego imię dla

mnie martwe
A dobry chłopak, wczoraj miał matkę, a

dziś jej nie ma
To dla ciebie ** chłopaku się nie łam
Wiem, że jest ciężko, wiem, że ona jest

tylko jedna
I wiem, że każdy ma chwile, że się po

cichy żegna
Ale trzeba je przetrwać
Na środku scena, a nawet w rogu
Czekając na lepsze chwile, powierzając

się Bogu
Boże uchowaj mnie, o tak niewiele cię

dzisiaj proszę
I uwolnij od bagażu, który na plecach

noszę
Z życia dużo już wyniosłem, więc przestań

mnie doświadczać
Nie chcę tak do końca walki z problemami

staczać
Grzechów było wiele, dobrze wiem, nie

jestem święty
Jak każdy napotykam na życiowe zakręty
Miewam czasem chwile, gdy czuję się za

bardzo pewny
I takie w których mój rozdział wydaje się

zamknięty
Egzystencja bez puenty, może mi się to

należy?
Za to, że zbłądziłem i przestałem kiedyś

w ciebie wierzyć
Teraz kilka pacierzy, mam nadzieję, że

wysłuchasz
Liczę na to, bo właśnie strach do mych

drzwi puka
To normalna skrucha, gdy ma się chwile

słabości
Pamiętasz jak dążyłem kiedyś do

doskonałości?
Pewny swojej mądrości, nie widzący swoich

wad
Teraz na usługach tego, który stworzył

świat"

 

*fido* : :